czwartek, 11 czerwca 2015

Tom 1 - Rozdział 1

           Obudziłam się bardzo wcześnie, ponieważ byłam bardzo podekscytowana hipoterapią. Z tego co czytałam w internecie jest to rodzaj ćwiczeń, które pomagają w rehabilitacji po urazach i kontuzjach. Pomaga również w leczeniu traumy pourazowej. No ale wracając... Była godzina 9:00,  a na 10:00 miałam być w stajni. Szybko poszłam do kuchni, zjadłam śniadanie i poszłam ogarnąć się do łazienki. Potem ubrałam się w leginsy, koszulkę, buty i zeszłam na dół
- Pośpiesz się, bo trochę chamsko się spóźniać na pierwszą jazdę - powiedział tata, gdy weszłam do kuchni.
- Jestem gotowa. Jedźmy już, bo rzeczywiście się spóźnimy.- odpowiedziałam.
Droga do stadniny minęła bardzo szybko. Nawet nie zauważyłam kiedy tata zatrzymał auto na parkingu przed stajnią. Wysiedliśmy z samochodu i wesliśmy do stajni, gdzie czekała na nas jakaś pani. Moim zdaniem miałą z osiemnście lat . Była szatynką o niebieskich oczach.
- Ania,tak? - zapytała.
- Tak, to ja. - odparłam.
- Dobrze, ja mam na imię Kamila i będę dzisiaj prowadzić twoją jazdę. Muszę jednak zapoznać cię z zasadami bepieczeństwa w stajni. Po pierwsze, najwaniejsze , nie wolno podchodzić do konia od tyłu. To bardzo niebezpiecne, ponieważ koń może kopnąć. Po drugie, nie wolno ci wchodzić do boksu bez opieki. Pamiętaj o tym, bo koń może w każdej chwili się spłoszyć i zrobić ci krzywdę. To tyle, a teraz "przedstwię" ci konia, na którym zaczniesz swoją przygodę. - pokazała na jeden z boksów - To jest Cynamon, wałach rasy małopolskiej. Ma 8 lat i jest maści kasztanowatej. Jest spokojny, więc idealnie nadaje się na hipoterapię. Chodż go wyczyścić i osiodłać.
Kamila podała mi skrzynkę ze sczotkami Cynamona, a sama weszła do boksu i założyła kantar na łeb kasztana. Kazała mi wejść do bosku. Posłusznie wykonałam polecenie. Dziewczyna pokazała mi, do czego służy każda ze szczotek i zaczęłyśmy czyścić wałacha. Potem zaczęłyśmy go siodłać. To znaczy nie do końca, bo zamiast ogłowia założyłyśmy na łeb wierzchowca kantar. Wyprowadziłyśmy konia na ujeżdżalnie.
- Wsiądziesz sama, czy ci pomóc?- zapytała Kamila.
- Spróbuję sama. Jak to się robi?
- Prawa noga w strzemię, odbij się z lewej nogi i przełóż ją przez siodło.
Posłusznie wykonałam wszystkie te polecenia i już byłam na grzbiecie. Zaczęła się jazda. Wykonywałam różne ćwiczenia, podczas gdy osiemnastolatka prowadziła Cynamona po ujeżdżalni. Wykonywałąm dużo ćwiczeń na nogę, którą złamałam. Głównie wymachy, krążenia kostek, ćwiczenia rozciągające, młynek , itp. Przez całą hipoterpię rozmawiałam ze starszą dziewczyną. Nie wiedziałam jak to się stało, ale jazda powoli dobiegała końca. Zsiadłam i zaprowadziłam konia do boksu.
- Mogłabyś go wyczyścić na dworze. Zrobisz to sama, ale pod moim okiem.
- Ok. Gdzie go zaprowadzić ?
- Widzisz tamtego wysokiego blondyna. Tam jest myjka. Chodżmy tam.
- Dobra.
Podeszłam do chłopaka, który czyścił siwego konia, zniecierpliwionego całym czyszczeniem.
- Hej, jestem Marcel.
- Ania, ale możesz mówić Anka. To twój koń?
- Tak. To jest Miranda, klacz małopolska. Ma 8 lat. Tak samo jak Cynamon.
- No. Zacznę go czyścić, bo nigdy nie skończę. - westchnęłam, na co on skinął głową.
Wyczyściłam kasztana i odprowadziłam go do boksu. W tym momencie przyjechała mama i zabrała mnie do domu.
- Jak było?- zapytała mama.
- Fajnie. Jeździłam na Cynamonie. Jak znajdę stronę internetową stadniny to ci go pokażę.
- Mam nadzieję, że nie wycofasz się z jazdy konnej po pierwszych jazdach. To na serio fajny sport.
- A skąd ty to możesz wiedzieć? Przecież nigdy nie jeździłaś.
- Mylisz się. Jeździłam na zawody ogólnopolskie w ujeżdżeniu.
W tym momencie zaniemówiłam...
******************************************************************************************************************************************************************
Rozdział ogólnie mi się podoba, ale jest trochę za krótki. I znowu kurwa pomyliłam czasy.
Poza tym opis sesji mi nie wyszedł. Jak na 1 rozdział jest ok, chociaż trzeba poprawić kilka rzeczy.
Do następnego rozdziału!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz